- O mnie
- Mój przedmiot
- XV Wielkie Dyktando z Kościuszką - regulamin
- Redakcja "Coś na Przerwę"
- Porady językowe
- Gimnastyka mózgu - trenuj umysł!
- Uczniowskim piórem I - baśnie, opowiadania
- Uczniowskim piórem I - recenzje
- Uczniowskim piórem II
- Uczniowskim piórem III ( 2010/ 2011)
- Uczniowskim piórem IV ( 2011/ 2012)
- Uczniowskie strofy I
- Uczniowskie strofy II
- Uczniowskie strofy III ( 2010/ 2011)
- Uczniowskie strofy IV ( 2011/ 2012)
- Uczniowskim piórem V ( 2013 - 2014 )
- Moje wydawnictwo ( 2010/ 2011)
- Chcecie bajek - oto bajki
- Uczniowskie recenzje
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2007/2008
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2008/ 2009
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2009\ 2010
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2010/ 2011
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2011/ 2012
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2013/ 2014
- Gazetka " Coś na Przerwę" - wybrane artykuły
- Uczniowskim piórem VI 2014 - 2015
- MOI UCZNIOWIE LAUREACI KONKURSÓW 2015/ 2016
- UCZNIOWSKIM PIÓREM VII - 2015/ 2016
- Minitomik dziwnowierszyków
- UCZNIOWSKIM PIÓREM 2016 - 2017
- MOI UCZNIOWIE - LAUREACI KONKURSÓW 2016 - 2017
- MOI UCZNIOWIE - FINALIŚCI, LAUREACI KONKURSÓW 2017/ 2018
- Uczniowskim piórem 2017/ 2018
Uczniowskim piórem V ( 2013 - 2014 )
Joanna Tomasiewicz
Wysłuchane w ogrodzie
Cześć, mam na imię Białokora - jestem młoda brzózką. Wraz z moja mamą - Czarną i tatą - Ojcowskim zamieszkujemy ogród państwa Młynowków. Moja mama i mój tata byli w tym ogródku pierwsi.
Ogród jak ogród - ja w nim nic ciekawego nie widzę. Tutaj moi przyjaciele, gdzieś dalej jakiś grzybek wyrasta, tam przedszkole warzywne, nieopodal jeszcze mały sadzik i wielkie legowisko kwiatów. Dlaczegóż ci ludzie tak się tym zachwycają? Znam lepsze widoki...
Nadeszła jesień, obrady ptaków już się skończyły. Moje listki robią się coraz piękniejsze - a to jeden żółty, drugi złotawy, trzeci brązowy, a czwarty... a czwarty jeszcze inny. Już wyrastają pod moimi znajomymi sosenkami śliczne maślaczki, tak jak w tamtym roku. Wrzosy zaczęły kwitnąć - te na fioletowo, tamte zaś na biało. „Jesień to najcudowniejsza pora roku” – mówiła zawsze moja babcia. Cóż, moim zdaniem - taka jak każda.
Cieszę się, że rosnę tuż przy sadzawce, ponieważ mogę się podziwiać w lustrze wody. Żałuję tylko, że zimą wodę się wypuszcza. Swój wygląd muszę sprawdzać wtedy, pytając o to sąsiadki ( ale czyż można im wierzyć?).
Dziś rano wcześnie wstałam. Obudził mnie jakiś bury, groźny, przeciągający się pies, potem jeszcze „oznaczył” na mnie swój teren. Nie umiałam już zasnąć. Słońce nie wychodziło i nie wychodziło, tylko chmury nie spuszczały ze mnie oka. „Pewnie budzę wśród nich podziw, pewnie podoba im się moja rodowa biało-czarna kora" - pomyślałam. Kiedy tak zastanawiałam się, czas szybko minął.
Moja przyjaciółka - sosenka Drzewokosa też już skończyła spać. Zaczęłyśmy rozmawiać i wymieniać się pikantnymi ploteczkami:
- Jak tam się wyspałaś, brzózko? - spytała iglasta.
- No... nie bardzo. Wyobraź sobie, że o czwartej nad ranem zaczęło drapać mnie jakieś psisko, no i sen się skończył. A ty?
- Ja się wyspałam... Ale wiesz, słyszałam, że jabłonka przytyła, zresztą na pewno widziałaś!
- No jasne, dobrze, że my zachowujemy umiar w tyciu! Mnie zaś doszły pogłoski, że dębica z sąsiadującego z nami zagajnika obrodziła mnóstwo żołędzi!
- Och, niesamowite... Wiesz, muszę ci coś powiedzieć. Zakochałam się chyba!
- Naprawdę? W kim, moja droga?
- W... orzechu - zaszumiała cichutko.
- Znam ładniejsze drzewka. Według mnie...
- Wiem, ale on jest super!
Tak rozmowa ta toczyła się jeszcze przez długie chwile i sprawiła, że ten poranek należał do ciekawych, ale i trochę głośnych. Co chwilę wróbelki przynosiły jakieś wieści.
Po południu do mnie i innych roślinek przyszła córka państwa Młynowków ze swą koleżanką. Ta druga nie była mi znana. Miała czarne, gęste, długie, kręcone włosy spięte w koński ogon. Ubrana była w kolorową bluzę i czarne rurki. Wyglądała podejrzanie.
Po chwili obie zaczęły sobie robić zdjęcia przy mnie. Następnie stała się rzecz straszna. Dotąd spokojne dziewczyny wyjęły ostry, połyskujący, srebrny scyzoryk i zaczęły go zbliżać w moim kierunku. Dźgnęły mnie mocno i coś wyryły. Byłam przerażona i zaczęłam mocno szumieć. Poczułam , że płaczę - kropla za kroplą zaczęły wylewać się ze mnie brzozowe łzy.
Pomyślałam: „Dlaczego? Czemuż to mnie tak ukarały? Przecież w końcu nie jestem taka najgorsza - chronię jeżyny przed słońcem, osłaniając je swoim parasolem, daję mieszkanie wielu, gnieżdżącym się na mych gałęziach, ptakom - kosom, wilgom, remizom. A może jestem trochę zarozumiała?”
Dziewczynki zwiedzające ogród ze spokojem ruszyły w kierunku domu. Moja rana na korze została, a gdy nawet zniknie, to będę miała bliznę. Cóż, dobrze, że chociaż wyryły serduszko.
Zaszumiałam ze smutkiem w kierunku mej mamy:
- Po co te dziewczyny tu przyszły?
- Córko, rozejrzyj się wokoło: ta poranna rosa, mgiełka unosząca się w powietrzu, jesień przemawiająca do nas swoimi barwami... To, co niby zwykłe, jest niezwykłe. Prawdziwym pięknem często jest to, na co nie zwraca się uwagi - rzekła. – A może wierzą , że dotykanie brzozowego pnia wzmacnia siły i przywraca spokój.
- Masz rację, mamusiu. Trzeba spoglądać na ten nasz świat z optymizmem Kocham cię – zaszumiałam tym razem z radością.
Michał Hesek
Rozmowa z komputerem
Pewnego dnia, kiedy uruchomiłem swój komputer, dostałem e-maila. Był on od… - no właśnie, mojego komputera. Naprawdę się zdziwiłem, sądziłem, że to jakiś żart. Pomyślałem sobie: „List od komputera, a to dobre!”
Brzmiał on tak…
Komputerowo, 20.09.2013 r.
Drogi Kolego Użytkowniku,
ostatnio zauważyłem, że przestałeś się mną interesować. Jakoś tak obchodzisz mnie, a na moją biedną starą klawiaturę rzucasz ciężkie podręczniki i ćwiczenia. Nie wiem dlaczego, wcale się mną nie
opiekujesz. Ja też czasem potrzebuję mycia, a to ostatnie rozlanie na mnie oranżady wcale nie było przyjemne i od tego kleję się aż do dzisiaj.
Zadbaj także o moje stare twarde dyski. Od ostatniego razu zmiękły, one też potrzebują ruchu. Popatrz na moją starą obolałą płytę główną, ostatnio coś mnie w niej łupie i czasami mną szarpnie. Wiedz, że mój procesor też nie jest taki nowy, więc jeśli mnie zawalisz masą zadań, nie dziw się, że czasami on też zaczyna mnie boleć.
Kiedy na mnie krzyczysz, że znowu obraz jest rozmazany, zapominasz, że moja karta graficzna ma już za sobą swoją pierwszą młodość.
Zmierzyłbyś mi czasami gorączkę, ostatnio, kiedy grałeś w „Battlefield 3”, piszczałem ci, że mam za wysoką temperaturę, lecz Ty to zlekceważyłeś.
Moja obudowa to nie jest także ostatni krzyk mody, kupiłbyś mi jakąś z kieszeniami na dyski,
bo miejsca w środku coraz mniej.
Na koniec listu mam dla Ciebie kilka rad:
1.Wyczyść mi całą klawiaturę, ponieważ lepi się od czekolady.
2.Myszka zgłosiła, że ogonek jej się urwał, przylutuj go.
3.Wymyj do porządku całą obudowę.
4.Wyodkurzaj wszystkie powierzchnie oddające ciepło.
5.Przeglądnij zasilacz, ostatnio pompuje coraz mniej prądu.
Twój przyjaciel - Komputer Osobisty.
PS
Ostatnio laptop Twojego taty śmiał się ze mnie, że mam wielkie odstające radiatory, porozmawiaj z nim, proszę.
To co odczytałem w liście było prawdą. Przepraszam, ale więcej nic nie napiszę, bo muszę natychmiast zabrać się do spełnienia skierowanych do mnie próśb.
Podczas pisania tego tekstu nie ucierpiał żaden komputer
Milena Brosz
O kim mowa
Ciągnie po ziemi, wije
swą długą, oślizłą szyję.
Szczególnej uwagi na nią nie zwracamy,
mimo iż często ją spotykamy.
Użyźni glebę w każdej potrzebie,
roślinom ulgi przyniesie wiele.
Cudowna z niej ogrodniczka,
pracowita rolniczka.
Bezcennie nam pomaga,
choć płacy za to nie wymaga.
Wiecie o kim mowa?
To typowa, dżdżownica przydomowa.