- O mnie
- Mój przedmiot
- XV Wielkie Dyktando z Kościuszką - regulamin
- Redakcja "Coś na Przerwę"
- Porady językowe
- Gimnastyka mózgu - trenuj umysł!
- Uczniowskim piórem I - baśnie, opowiadania
- Uczniowskim piórem I - recenzje
- Uczniowskim piórem II
- Uczniowskim piórem III ( 2010/ 2011)
- Uczniowskim piórem IV ( 2011/ 2012)
- Uczniowskie strofy I
- Uczniowskie strofy II
- Uczniowskie strofy III ( 2010/ 2011)
- Uczniowskie strofy IV ( 2011/ 2012)
- Uczniowskim piórem V ( 2013 - 2014 )
- Moje wydawnictwo ( 2010/ 2011)
- Chcecie bajek - oto bajki
- Uczniowskie recenzje
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2007/2008
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2008/ 2009
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2009\ 2010
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2010/ 2011
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2011/ 2012
- Moi uczniowie - laureaci konkursów 2013/ 2014
- Gazetka " Coś na Przerwę" - wybrane artykuły
- Uczniowskim piórem VI 2014 - 2015
- MOI UCZNIOWIE LAUREACI KONKURSÓW 2015/ 2016
- UCZNIOWSKIM PIÓREM VII - 2015/ 2016
- Minitomik dziwnowierszyków
- UCZNIOWSKIM PIÓREM 2016 - 2017
- MOI UCZNIOWIE - LAUREACI KONKURSÓW 2016 - 2017
- MOI UCZNIOWIE - FINALIŚCI, LAUREACI KONKURSÓW 2017/ 2018
- Uczniowskim piórem 2017/ 2018
Chcecie bajek - oto bajki
Adrian Skrudlik
Ojciec i syn
Mój synu, rzekł ojciec,
srogą mając minę:
„Złe stopnie, uwagi,
gniew mój cię nie minie!”
I z dumą przywołał
swoje szkolne czasy
sukcesy, triumfy,
nagród pełne szafy.
„Dobrze ojcze – rzekł syn -
chcę cię naśladować,
i tak jak ty, mistrzu,
swoich sił spróbować”.
Po tym ojciec zbladłszy,
głosem mocno drżącym
rzekł do swej pociechy:
„Synu mój kochany,
nic ci nie pokażę,
wszak me wszystkie nagrody
spłonęły w pożarze.”
Widać tu więc wyraźnie,
i to jak na dłoni -
niedaleko pada jabłko od jabłoni.
W lesie
Artur z Tomkiem w letni czas
weszli w gęsty, ciemny las.
Mroczno tutaj, głucho wszędzie,
myślą sobie: „Co to będzie?”
Poszli jednak leśną dróżką,
wywijając sobie nóżką.
Aż tu nagle coś dziwnego
Artur dojrzał wraz z kolegą.
Wyłoniło się zza krzaka,
chcieli dopaść nieboraka.
Miał on rogi, straszną buzię,
zawołali: „Stój, łobuzie!”
Nie posłuchał, uciekł w las,
oni za nim pędzą wraz.
Tomek krzyczy: „Nie tak prędko,
moje płuca są już dętką!”
Artur jednak pędzi dalej,
Tomek woła: „Stój, nie szalej!”
Artur stanął, patrzy wkoło,
za nim Tomek marszczy czoło,
bo z gęstwiny się wyłania
śliczny stworek – mała łania!
Ze wstydem wyszli z lasu gęstego,
śmiali się z siebie do upadłego,
do dziś w ich głowach myśli kołują:
„Nie taki diabeł straszny, jak go malują.”
Klaudia Sachmerda
W bibliotece
W szkolnej bibliotece,
o czym wie każda dziecina,
mieści się słowników wspaniała kraina.
Żaden z nich do tej poryudziału nie brał w zbędnym sporze,
umiały się też bawić się z weselem -
każdy dla każdego był przyjacielem.
Razu pewnego, zaraz po wakacjach,
zapanowało tam niezłe zamieszanie –
bowiem słowniki po letnich wędrówkach
niechętnie wracały na swe miejsca zamieszkanie.
Nagle odgłos kroków dobiegł ich z korytarza,
jeden krzyknął do drugiego:
,,Słyszysz, stary, idą po nas."
Na to wszystkie słowniki w nogi.
Rozszedł się wkoło wrzask srogi.
Na swe dawne półki wskoczyć chciały,
ale nie umiały!
Ozwał się słownik ortograficzny:
,,Zróbcie dla mnie miejsce w pierwszym rzędzie,
bo ja jestem potrzebny zawsze i wszędzie!
Mam wspaniałą ortografię
i wszystko potrafię!"
Na to mu słownik geograficzny:
,, Chyba nie znasz swojego położenia, przyjacielu.
Takich jak ty jest tutaj wielu,
a co jeden to lepszy od ciebie".
,,Czyżby?!W takim razie, przez jakie Ż
podpiszesz u siebie żyrafę?"
,,No, oczywiście, że przez Ż."
,,No cóż, akurat ci się udało,
ale to i tak stanowczo za mało."
Na to im rzekł słownik języka polskiego:
,,Wezmą mnie, wy możecie tylko chcieć.
Ja na wszystko mam odpowiedź!
Powiedz sam, kolego,
nadaję się do wszystkiego !"
Obruszył się słownik historyczny:
,,Nie jestem za ruchem fizycznym,
dlatego się nie rzucajcie,
bo ja już odczuwam wasze kuksańce.
A tak w ogóle
to starsi mają pierwszeństwo!"
I dodał pod nosem:
,,Cóż za szaleństwo!"
Rozbawiony na całego,
mruknął słownik francuskiego:
,,Mój miły,
jeśli jeszcze masz siły,
to zrób miejsca troszeczkę,
bo ja wyruszam na zagraniczną wycieczkę.
Au revoir!"
Wtedy słownik matematyczny oznajmił,
stojąc przypadkowo na ekierce:
,,Czuję się waszym nielogicznym zachowaniem
rozczarowan wielce.
Na szczęście, podpowiada mi moja przyjaciółka linijka,
że już za chwil kilka
będęwspomagał matematyczne równania
i inne, równie trudne zadania.”
Nagle drzwi szafki się otworzyły.
Słowniki tak się przestraszyły,
że o mało nie wypadły,
gdzie więc się trafiło miejsce,
bez słowa usiadły.
Zza drzwi zajrzały do nich spragnione wiedzy dziewczynki
i ucieszone po dwa słowniki wzięły do ręki.
Marysia ortograficzny
i geograficzny,
Kasia języka polskiego
i francuskiego,
Zosia matematyczny
i historyczny.
Każdy z nich czuł się teraz wielce uszczęśliwiony
ale i wcześniejszą kłótnią mocno zawstydzony.
Bo czyż to wypada, by uczonych gromada
grzmiała, jak nie przymierzając, uliczna parada?