• UCZNIOWSKIM PIÓREM VII - 2015/ 2016

        •  

          WYDAWNICTWO SZKOLNE Przeczytaj

          Anna Adamaszek

           

          Zagubiona muszelka

                      Witajcie! Mam na imię Skorupka i jestem muszelką. Pragnę opowiedzieć wam moją historię. A było to tak…

                      Pewnego dnia obudziłam się na dnie morza. Żółty piasek otaczał mnie dookoła, a fale kołysały moją skorupkę. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, kim jestem…

                      Nagle usłyszałam czyjś głos:

           - Popatrz, jaki dziwny szary kamyk, cały pomarszczony i w jakieś paski!

                      Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam dwa brązowe stworki, które rozmawiały ze sobą (później dowiedziałam się, że to były kraby).

           - Za brzydki, żeby go brać do budowy domu – stwierdził pierwszy krab.

           - I za szorstki, żeby się pod nim schować – dodał drugi. – Lepiej już chodźmy.

           - Poczekajcie! – zawołałam i  zrobiło mi się przykro, bo nawet nie spojrzały w moją stronę.

                      Później zjawiły się ryby. Były kolorowe i błyszczące, a ich rozmowa bardzo przypominała wymianę zdań krabów:

           - Jaka brzydka ryba! – wyrwała się jedna.

           - Ryba? – zapytała druga z przekąsem. – Przecież to ani ryba, ani krab, ani rak…

           - Kto to może więc być? – przerwała pierwsza.

           - Nie wiem! Ale na pewno to coś brzydkiego! Spływajmy stąd, nie za dużo naoglądamy się tu piękna…

                      Ten dialog nie poprawił mi humoru. Nagle jednak zobaczyłam coś złotego,  była to stara muszla małży, która zawołała:

           - Poczekaj, muszelko! Nie zrażaj się. Z czasem świat dojrzy twoje wewnętrzne piękno.

                      Dni mijały mi na czekaniu, aż spełnią się te słowa.   Pewnego ranka wydarzyło się coś niezwykłego. W odmętach fal ujrzałam zbliżającą się do mnie postać, zupełnie niepodobną do stworzeń morskich, które znałam. Była ciemnoniebieska, a na jej głowie znajdował się żółty hełm.

                      Dużo później dowiedziałam się, że istota ta zwie się człowiekiem. Stworzenie to chwyciło mnie mocną, kościstą macką i uwięziło w małej sieci.        W ten sposób znalazłam się na statku w pojemniku z kamykami. Po raz pierwszy ujrzałam nad sobą wspaniałą niebieską przestrzeń.

           - To niebo! – zabrzmiały kamyki, zanim zdążyłam zapytać o cokolwiek. – Witaj na pokładzie, błyszczącopiękna!

           - Dlaczego mówicie, że jestem piękna i błyszcząca?! – zapytałam. – W morzu wszyscy mówili o mnie szara i brzydka!

           - Zaraz zrozumiesz. Przysuń się bliżej – poprosiły.

                      Uczyniłam tak i nagle poczułam mocne uderzenie.

           - Spójrz teraz do swego środka.

           - Co to jest? – wyszeptałam niepewnie, gdyż ujrzałam w moim wnętrzu coś połyskującego, białego i bardzo ładnego…

           - To perła! – wykrzyknęły.

           - Niemożliwe! Słyszałam o tym wiele, ale żeby zobaczyć to na własne oczy…       Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mieć w sobie perłę! Ja, taka brzydka…  

           - Posłuchaj, dlatego jesteś piękna, ponieważ jesteś dobra, skromna. Zobaczysz, kiedyś będziesz miała złotą skorupkę i nie białe, lecz złote perły w sobie.

           - Dziękuję wam – rzekłam już nieco radośniej.

           - To my dziękujemy za spotkanie.

                       Wtedy poczułam znowu ludzką dłoń. Ten sam człowiek, który wcześniej mnie wyłowił, zabierał mnie teraz z całym pojemnikiem.

                      I tak wkrótce, po długiej podróży, znalazłam się gdzieś  za wielką szklaną szybą, razem z kamykami  -  moimi najlepszymi przyjaciółmi! Znów zaczęliśmy się witać. Po krótkiej chwili dowiedziałam się, że jesteśmy w akwarium, w domu nurka, który okazał się być serdecznym panem. Ilekroć do mężczyzny ktoś przychodził, wszyscy podziwiali moje piękno, a z kamyków układali niesamowite rekordowe budowle.

                      Później spotkałam w moim nowym, szklanym domu te same kraby i ryby, które się ze mnie wyśmiały, jeszcze gdy mieszkałam w morzu. Były zazdrosne, ponieważ kamyki lubiły mnie, a ich nie, dlatego iż były niedobre dla mnie.

                      Później naprawdę spełniły się słowa starej małżomuszli – stałam się złota i narodziły się we mnie złote perły (cieszyłam się bardzo, kiedy trafiły one do kolekcji naszego ludzkiego przyjaciela).Ryby i kraby były zaś jeszcze bardziej zazdrosne niż wcześniej. Na szczęście, próbowały to zmienić, bo wreszcie poczuły, co to znaczy być odrzuconym. Zrozumiały chyba słowa, które przekazywał swej rodzinie nasz pan (miłośnik czytania): „ Dobrze widzi się tylko sercem, najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”. Mam nadzieję, że usłyszę jeszcze kiedyś dalszą część „ Małego Księcia”…    

                      Wierzcie mi, już nie czuję się zagubiona.

                     

           

           

           

          Karolina Brosz

           

          To o wilku mowa

                 Bardzo dawno temu na skraju starego dębowego lasu żył sobie wilk o imieniu Szary, którego nie lubiły inne zwierzęta, choć był dla nich sympatyczny. Starał się on za każdym razem, kiedy tylko nadarzyła się okazja, pomagać innym zwierzętom leśnym, lecz one odrzucały jego pomoc. Wilczek zawsze zastanawiał się, dlaczego tak się dzieje.

                 Pewnego dnia Szary poszedł na spacer do lasu i przypadkiem usłyszał rozmowę sarny Długonogiej i jeża Kłujka:

           -  Długonóżko, czy widziałaś przypadkiem  jak to wilczysko wyremontowało swój dom?

           - Tak. A  ty zobaczyłeś jego nowy ogród, ma w nim mnóstwo kwiatów i warzyw – odparła Długonoga.

           -  I on to wszystko sam zrobił? – zapytał  Kłujeczek z przekąsem .

               Wilkowi, słysząc te słowa, zrobiło się smutno, że zwierzęta są zazdrosne o jego umiejętności.

              Następnego dnia ponownie wyszedł na spacer. Nagle w miejscu grząskim i bagnistym zobaczył małe bobry, które bawiły się bez opieki matki. Szary zatrzymał się i obserwował je ukradkiem. W pewnym momencie jedno z maluchów ugrzęzło w błocie i zaczęło się dusić. Wilczek widząc to, od razu zareagował. Wyciągnął malucha z błota. Niestety, maleństwo nie oddychało, więc podjął reanimację .         

              W tym czasie pozostałe rodzeństwo pobiegło po mamę. Gdy wrócili na  miejsce wypadku brata z matką, maluszek już był przytomny, spokojny.

              Bobrowa mamusia odczuła zaskoczenie, że to właśnie wilk uratował jej dziecko. Brakowało jej słów, aby wyrazić dobroczyńcy podziękowanie. Opowiadała o tym , co się wydarzyło, wszystkim napotkanym zwierzakom.  Radości w lesie nie było końca.

              W tym dniu mieszkańcy zrozumieli, że nie można być zazdrosnym o czyjś talent. Najważniejszy jest szacunek, uczciwość i miłość dla innych.

              Wilk został bohaterem lasu oraz  zwierząt, ale w jego dotychczasowym zachowaniu nic się nie zmieniło. Pomagał wszystkim naturalnie, z chęcią.

               Nikt nie przestaje wspominać o jego dobrych czynach. Czyżby stąd wzięło się przysłowie: „Nie taki wilk straszny, jak go malują."

           

           

           

           

          Anna Adamaszek

           

          W poszukiwaniu przyjaciół

                  Dawno, bardzo dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma jeziorami
          wróżka Bella stworzyła kilka rodzajów małych zwierzątek. Mogły one być takie,
          jakie tylko zapragnęły. Żyrafa postanowiła mieć krótką szyję i nogi. Słoń zaś chciał mieć krótki nosek i być zgrabnym niebieskim stworzeniem. Wąż zapragnął mieć osiem długich nóg i krótki język. Marzeniem nosorożca były dwa zakręcone rogi.Świnka śniła od zawsze o ogonku stworzonym z loczków. Tylko żółw nie wiedział,czego mu więcej potrzeba. Pozostał więc sobą.

                Zwierzęta szybko polubiły się, lecz nie przepadały za żółwiem i jego wolnym tempem poruszania się.

                Pewnego razu, gdy żółw przechadzał się sawanną, ujrzał żyrafę zajadającą
          liście rosnącego obok drzewka i zapytał nieśmiało:

           - Czy… czy mogłabyś zostać moją przyjaciółką?

                Wtedy zjawiła się zła czarownica Mariona i szepnęła żyrafie coś do ucha,
          a potem zniknęła. Pojawiła się także i dobrowróżka Bella, prosząc, by nie odrzucała propozycji żółwika. Żyrafa odpowiedziała jednak  szyderczo na jego prośbę:

           -  Hm… nie sądzę…, ale sprawdzę najpierw, czy potrafisz bawić się w moje ulubione zabawy.

                Niestety, żadna z  proponowanych  zabawowych konkurencji nie wyszła dobrze żółwikowi, ponieważ żyrafa specjalnie wybierała zbyt trudne zabawy wymagające szybkiego poruszania się.

                 Zmęczone gad udał się na łąkę, by tam odpocząć po wielkim wysiłku.
          Po drodze spotkał słonika, lecz i on odmówił mu koleżeństwa, wysyłając go po banany. Nie udało mu się wykonać tego zadania i poszedł dalej z nadzieją, iż znajdzie w końcu jakiegoś prawdziwego przyjaciela. Cóż, reszta zwierząt odmawiała mu również swej przyjaźni.

               Mijał już rok od przybycia dobrowróżki Belli do krainy zwierząt. Czarodziejka postanowiła odwiedzić swych podopiecznych i sprawdzić, jak się sprawują, lecz dowiedziawszy się o podszeptach Mariony i czynach zwierzątek, zdecydowała, że stworzenia  będą musiały ponieść kary za swoje postępowanie. Miały one dotyczyć ich wyglądu.

               Żyrafa będzie miała długą szyję i nogi, słonik będzie grubym zwierzęciem, o długiej trąbie, zamiast nosa. Wąż utraci swoje osiem nóg i do końca życia będzie pełzał na brzuchu, sycząc długim językiem. Nosorożec straci swoje rogi, a wyrośnie mu tylko jeden róg na nosie. Świnka będzie miała zakręcony ogonek.

               Na koniec Bella podeszła do żółwia, chwaląc go za zachowanie w minionym roku i obdarowała go domkiem w skorupce, jakiego sobie sam zażyczył.

               Kilka dni później żółw poznał sympatycznego ślimaka, z którym zaprzyjaźnił się. Potem także i ślimak zapracował sobie na domek w skorupce.

                 Odtąd obaj przyjaciele podróżują po całym świecie w swych skorupkowych domkach i zachęcają wszystkich wokoło do przyjaźni.

               Historyjka ta udowadnia, że prawdziwych przyjaciół znaleźć to trud, wśród tych, co kaprysów mają w bród. Tylko dzięki dobrym czynom można to osiągnąć.

           

           

           

           

           

           

           

           

           

           

           

           

    • Kontakt

      • Zespół Szkolno-Przedszkolny Szkoła Podstawowa w Kaniowie
      • (32)215-73-23
        fax: (32)215-73-23
      • Zespół Szkolno-Przedszkolny
        Szkoła Podstawowa w Kaniowie,
        ul.Batalionów Chłopskich 15
        43 - 512 Kaniów

        Kaniów
        Poland
    • Logowanie